tag:blogger.com,1999:blog-54244348640075863612024-03-04T22:44:36.448-08:00Magdalena ŁukomskaBlog dla miłośników podróży i ludzi ciekawych świata.Unknownnoreply@blogger.comBlogger13125tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-24757423336587140762014-04-23T05:50:00.002-07:002014-05-07T01:04:52.485-07:00Wywiad z Arkadym Radosławem Fiedlerem o tęsknocie za dalą, Krzysztofie Kolumbie i reaktywacji Majów.Polecam wywiad.<br />
Przeczytajcie koniecznie jeśli chcecie się dowiedzieć jak powstało Muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie, czego nauczyły mojego rozmówcę wspólne wyprawy z ojcem i jak to było, gdy Arkady Fiedler wracał do domu<span style="font-size: small;"><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"> po kilkumiesięcznej
podróży, z odległych miejsc, z bagażem pełnym przygód i egzotycznych
pamiątek? </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><br /></span></span>
<b><a href="http://www.kuferpodroznika.pl/czytelnia/7-aktualnoci-sklepy-internetowe-oprogramowanie/79-arkady-fiedler.html">Wywiad możecie przeczytać TUTAJ</a></b><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOo4U0Fe4GgLq1q2AExkzavex6r-nrNC4JvG1i6XpSKbvCQ4ZEJQ81-f8ToFtUqZFIFZ0rGTztxSJaYjTNjsaJhkWRQXc5ppBIidpaeIZzb841xIf_fvCEULrOGPiQ0tnPRwo8ya-DHVPx/s1600/Arkady4.JPG" height="300" width="400" /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJz7guRIa_fX3CO0YbWIJjjnPTFPWBuBfzPz75246f5loFTuLONWUvfRP2Nkl_FegmL1fwQ90bNEL5YYc7yT4wr_F8YYNtXSLoyTC7usXoF_mMNRsxl2I7dFcXjPXRumwR3zLR9IshvmuO/s1600/Arkady.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJz7guRIa_fX3CO0YbWIJjjnPTFPWBuBfzPz75246f5loFTuLONWUvfRP2Nkl_FegmL1fwQ90bNEL5YYc7yT4wr_F8YYNtXSLoyTC7usXoF_mMNRsxl2I7dFcXjPXRumwR3zLR9IshvmuO/s1600/Arkady.jpg" height="266" width="400" /></a></div>
<br />
<span style="font-size: small;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"></b></span>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-4828032663944813502012-05-13T07:47:00.000-07:002014-04-24T03:46:57.904-07:00„Świat mnie wabił” - Muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie.To jest muzeum, którego nie mogłam pominąć będąc w
okolicach Poznania. Miejsce przesiąknięte aurą podróży i literaturą. Mieści się ono w domu podróżnika
i pisarza, a prowadzone jest przez jego rodzinę. Stwarza to rzadką możliwość rozmowy
z bliskimi Arkadego Fiedlera.<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Na parterze w kilku pomieszczeniach zgromadzono liczne pamiątki:
statuetki, obrazy, maski, totemy, motyle i zdjęcia. Eksponatów jest tak dużo, że
trzeba długo i uważnie je oglądać, a jestem pewna, że podczas kolejnej wizyty zauważy
się coś nowego.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wokół domu w ogrodzie
znajduje się kilkanaście ciekawych replik: np. posąg z Wyspy Wielkanocnej,
Kalendarz Azteków w kształcie koła, głowa olmecka z Meksyku, posąg Buddy,
statek Kolumba Santa Maria, Piramida egipska i wiele innych. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Muzeum jest naprawdę bardzo ciekawe, uważam nawet, że wręcz
atrakcyjne i jeśli jeszcze nie byliście w nim, a będziecie w okolicach Poznania,
to nie zapomnijcie o Puszczykowie.</div>
<div class="MsoNormal">
My zwiedzaliśmy je indywidualnie, ale była akurat grupa z
przewodnikiem i przyznam się, że trochę podsłuchiwałam, co opowiadał i jedno
stwierdzenie bardzo mi się spodobało, a mianowicie brzmiało to mniej więcej tak: Zamiłowanie do podróży, przyrody, ludzi
i ciekawość świata wzbudził w Arkadym jego ojciec. Często wędrowali po okolicy,
polnymi dróżkami, obserwowali przyrodę i zobaczcie Państwo, jak to jest: „czasem
właśnie taka zwykła, niewielka ścieżka może wyprowadzić człowieka w świat” - ładne stwierdzenie, prawda? I tak właśnie
było w przypadku Arkadego. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Po odwiedzeniu tego miejsca zaczęłam się zastanawiać czy są
jeszcze podobne muzea podróżników w Polsce. Znam jeszcze tylko jedno w Toruniu.
Nawet nazywa się Muzeum Podróżników, a zgromadzone są tam pamiątki z podróży Toniego
Halika i Elżbiety Dzikowskiej. Też miałam już przyjemność je odwiedzić.</div>
<div class="MsoNormal">
I jakoś więcej takich muzeów nie znam, być może o nich nie
wiem. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Mam prośbę :-)</div>
<div class="MsoNormal">
Jeśli ktoś wie, gdzie jeszcze są takie miejsca, napiszcie. Może w
Waszej okolicy są muzea związane z podróżami ogólnie lub z jakąś konkretną
osobą, która była ciekawa świata i zgromadziła pamiątki ze swoich wojaży. A może gdzieś podczas Waszych wędrówek natknęliście się na takie muzeum.<br />
Będę wdzięczna za informacje.</div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-26930006104507899652012-05-07T12:30:00.000-07:002014-04-24T03:47:25.782-07:00MajówkaW weekend majowy w ogóle nie ciągnie mnie do Azji... Cieszę się naszą polską wiosną, świeżą zielenią i stokrotkami w trawie. Uwielbiam kwitnące magnolie i jabłonie. W weekend majowy podróżuję po Polsce, czasem po Europie. Zwiedzam zamki, pałace, klasztory i z wielką przyjemnością spaceruję po parkach i ogrodach. Zawsze znajdzie się też jakieś ciekawe muzeum.
Tegoroczny długi weekend rozpieszczał nas piękną pogodą, aż żal było siedzieć w domu.
My rozpoczęliśmy naszą wędrówkę od Wolsztyna. W tym niewielkim, ale przyjemnym miasteczku, co roku o tej porze odbywa się Parada Parowozów – nie lada gratka dla miłośników lokomotyw parowych. Oprócz prezentacji pięknych i dostojnych parowozów można też odbyć przejażdżkę pociągiem retro lub nawet w kabinie maszynisty. Wieczorem tłumy ludzi oglądają widowisko światło, para i dźwięk.
Kolejne dni spędziliśmy zwiedzając od wczesnych godzin rannych urocze zakątki Wielkopolski. Najpierw odwiedziliśmy pałac w Rogalinie z pięknym ogrodem w stylu francuskim. W środku zwiedza się tylko jedno skrzydło, więc jest tego niewiele, ale ten niedosyt zrekompensowała nam galeria obrazów w dawnej oranżerii i spacer zielonymi alejkami w ciszy poranka.
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzpKUzGNn4tIKzruEwPTNa6QaX8sbZRdkDtJg3m9neGk1eJmq50B9wEz42LECgk_gLq_p3R68VlG0u2ge9YCELF6JaKpeiw9b8ygdUzboL-EvtOdnzJ91jWFC_EkATrHoidNAbPgz8fwYU/s1600/DSC02804.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzpKUzGNn4tIKzruEwPTNa6QaX8sbZRdkDtJg3m9neGk1eJmq50B9wEz42LECgk_gLq_p3R68VlG0u2ge9YCELF6JaKpeiw9b8ygdUzboL-EvtOdnzJ91jWFC_EkATrHoidNAbPgz8fwYU/s320/DSC02804.JPG" height="267" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Zamek w Kórniku zwiedzaliśmy już w tłumie innych turystów, jest on chyba bardziej popularny i chętniej odwiedzany niż Rogalin. Budynek w stylu neogotyckim, niewielki z przechadzającą się od czasu do czasu Białą Damą. Wnętrza pięknie urządzone i przytulne. Za fotografowanie wnętrz niestety jest dodatkowa opłata i też niestety trzeba kupić kolejny bilet do parku otaczającego zamek do tzw. Arboretum. Park jest w stylu angielskim i jeszcze udało się nam zobaczyć piękne magnolie, bo zaczynały już przekwitać i gubić płatki.
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUZ0t2eHMF5E8tz6JKnPCIzulpBeB9bu90JLv_rqJtXadplZw-B6Me8fHjmhWT4MlIt5xOZR5UO7MjScI3fLP54PsbJ0GCxaTmsKmdQBYZPqcAdyRi99bXHlK5FUHYYVfbP9LUWUXDmQfX/s1600/DSC02931.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUZ0t2eHMF5E8tz6JKnPCIzulpBeB9bu90JLv_rqJtXadplZw-B6Me8fHjmhWT4MlIt5xOZR5UO7MjScI3fLP54PsbJ0GCxaTmsKmdQBYZPqcAdyRi99bXHlK5FUHYYVfbP9LUWUXDmQfX/s320/DSC02931.JPG" height="267" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Na krótko, ale jednak zaglądnęliśmy do pałacu w Będlewie. Podobały nam się wnętrza na parterze, w których mieści się restauracja. Mieliśmy nawet ochotę zjeść tam obiad, jednak po 25 minutach oczekiwania na kartę dań zrezygnowaliśmy.
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIk8AwXpR7DrdFoOp4lrXgc5pNRq8bfBuwzaKXGom4W1KsCwn4WDf6NaQVIIdLzeOhYEXDCKPn4v0u9aAcBSxMCEC6EXrzTjIjmRgMt4Hcf3Ca1_ZEuIEdn-NsOlHocqgzhhzc9Hj_hm6q/s1600/DSC03036.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIk8AwXpR7DrdFoOp4lrXgc5pNRq8bfBuwzaKXGom4W1KsCwn4WDf6NaQVIIdLzeOhYEXDCKPn4v0u9aAcBSxMCEC6EXrzTjIjmRgMt4Hcf3Ca1_ZEuIEdn-NsOlHocqgzhhzc9Hj_hm6q/s320/DSC03036.JPG" height="267" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Dotarliśmy też do muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie. Niewielki dworek z licznymi pamiątkami przywiezionymi z podróży i ze zdjęciami tego pisarza i podróżnika.
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGTfHF4lkS0iJzsUYfGy15mKzGFIyUB0v519sLcbMKjQL_0vQMnqlImdTZ7Y7aR8gySM7OjWBEHOlxqiKLMFLB4z9Vm8RkoPp7VP6wZ6vAzEFraiEjSyZMClM0Ec1hv2X_hflVm_8UH2XE/s1600/DSC02989.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGTfHF4lkS0iJzsUYfGy15mKzGFIyUB0v519sLcbMKjQL_0vQMnqlImdTZ7Y7aR8gySM7OjWBEHOlxqiKLMFLB4z9Vm8RkoPp7VP6wZ6vAzEFraiEjSyZMClM0Ec1hv2X_hflVm_8UH2XE/s320/DSC02989.JPG" height="267" width="400" /></a></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-85403665968355562552012-04-18T07:22:00.005-07:002014-04-24T03:50:59.117-07:00Jedwabny Szlak - slajdowisko i książka<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfgCYiW59M4Rd4vLsJV-R4npDGKUvPVW7whUBJdmOLP2H15ROFwWpSV0AKHNGg4I9BeRovASVT_IyHp_8zg1lwtYaHiP9w4I1b472SKWXIRoY6Vt7FcxdeZB2w1p3yxrkzQwPekvBxk7es/s1600/okladka_www1.jpg"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfgCYiW59M4Rd4vLsJV-R4npDGKUvPVW7whUBJdmOLP2H15ROFwWpSV0AKHNGg4I9BeRovASVT_IyHp_8zg1lwtYaHiP9w4I1b472SKWXIRoY6Vt7FcxdeZB2w1p3yxrkzQwPekvBxk7es/s320/okladka_www1.jpg" height="288" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5732746742091953778" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a><br />
Poniedziałkowy wieczór spędziłam na slajdowisku i wieczorze autorskim Roberta Maciąga pod tytułem „Azja Centralna - Gdzie każdy jest Ci Bratem”. Można było kupić najnowszą książkę Roberta: „Tysiąc szklanek herbaty”. Zachęcona ciekawymi opowieściami o Jedwabnym Szlaku i ludziach spotkanych w drodze, nie mogłam jej nie kupić. Tym bardziej, że już wcześniej czytałam kilka kuszących recenzji.<br />
Przeczytałam dopiero początek i już od pierwszych zdań lektura mnie zafascynowała. Bo czyż nie są prawdziwe i motywujące na przykład te słowa: <br />
<br />
•„Tak jak przed telewizorem umiera wiara w drugiego człowieka, tak w podróży ta wiara powraca. Podróżowanie zwraca nam życie.”<br />
•„Podróż oczyszcza nas z całego cywilizacyjnego nalotu”<br />
•„Podróż jest najprostszym sposobem powrotu do zdrowego trybu życia.”<br />
<br />
Wystarczy. To było tylko na zachętę. Te trzy cytaty pochodzą z jednej strony, a książka ma ich 320. Spodziewam się, więc znaleźć w niej mnóstwo takich podróżniczych i zarazem życiowych prawd, inspiracji i motywacji. Liczę, że będzie ona rozwinięciem wątków i historii opowiedzianych na slajdowisku.Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-71770509614127204662012-04-14T12:22:00.007-07:002014-04-24T03:49:30.256-07:00Czasopisma podróżnicze, fodery, pocztówki...Pogoda w to sobotnie popołudnie iście jesienna, ale przyznam się, że czasem lubię takie deszczowe dni. Dlaczego? Bo bez wyrzutów sumienia, siedzę sobie w domu i popijam herbatę waniliową w moim ulubionym kubku. Mam czas na swoje przyjemności. Czytam, piszę, oglądam… i przeglądam.<br />
<br />
Dzisiaj zajrzałam do szafki, w której leżą ładnie poukładane stare numery moich czasopism podróżniczych. Są to w większości: VOYAGE, PODRÓŻE i kilka innych. <br />
Tak je lubię, że wciąż nie mam zamiaru się ich pozbywać. Tym bardziej, że od czasu do czasu z nich korzystam, przeglądam i czytam. <br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgabccioPZe9utQmg4rD50kGPgrPkJ0aNcJeN7v1HA-X5rCPStyXPlgrccsgOzjn-JXBGX4ff6GyurcGmzzhtcP50llSXWcvjSU57Zt0Ss0yM5nPxTIElTgduSROrQ8LkKiQXuggpM8XxYu/s1600/DSC02196.JPG"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgabccioPZe9utQmg4rD50kGPgrPkJ0aNcJeN7v1HA-X5rCPStyXPlgrccsgOzjn-JXBGX4ff6GyurcGmzzhtcP50llSXWcvjSU57Zt0Ss0yM5nPxTIElTgduSROrQ8LkKiQXuggpM8XxYu/s320/DSC02196.JPG" height="267" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5731340361198195634" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a><br />
Na tym zdjęciu jest pierwszy numer Voyage z maja 1998 roku. Wiecie która to okładka?<br />
<br />
Teraz kupuję je o wiele rzadziej. Większość informacji znajduję w internecie.<br />
Jeśli jednak trafi się jakiś interesujący numer, albo skusi mnie zdjęcie na okładce biorę i już.<br />
Mam niestety słabość do gromadzenia i to nie tylko czasopism, bo trzymam też wszystkie książki podróżnicze, foldery, mapki i pocztówki. Książki na półkach i w stosikach, a całą resztę w kilkunastu pudełkach. <br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje2WymV7VQPBnm8gXLMF05jESxJAJVODyv6jJsgXmM9j7YE7znXdw_bTzWVbQlR9hwpY_gDwYd90oxlZchsYe3TrGV0ZcC4xavVCoyKmtK5cK0JgRYR6mokOwcAjHuUTd9-FSzBelMVg4V/s1600/DSC02765.JPG"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje2WymV7VQPBnm8gXLMF05jESxJAJVODyv6jJsgXmM9j7YE7znXdw_bTzWVbQlR9hwpY_gDwYd90oxlZchsYe3TrGV0ZcC4xavVCoyKmtK5cK0JgRYR6mokOwcAjHuUTd9-FSzBelMVg4V/s320/DSC02765.JPG" height="265" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5731341096029529618" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a><br />
<br />
Otwieram czasem takie pudełko i wracam wspomnieniami do miejsc, które odwiedziłam, śledzę na mapkach trasy wędrówek, przypominam sobie nazwy hoteli. Spójrzcie na fotografię. To część pamiątek z zeszłorocznego wyjazdu do Francji. Czyż nie wyglądają zachęcająco? Naprawde miło sobie tak powspominać...<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnk4840kSykVchQ0F986maMZScCAYBwSaKbimzEgx3AOuMe8lcJJAkoMjyxN8_A8TIxBsaPmX2pKkjKLntlDzJmHu3BPPTBQ9HlqqERuVKn7EdisBcN8SHZjEAh-dCjAdZbmCDirucuLIi/s1600/DSC02204.JPG"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnk4840kSykVchQ0F986maMZScCAYBwSaKbimzEgx3AOuMe8lcJJAkoMjyxN8_A8TIxBsaPmX2pKkjKLntlDzJmHu3BPPTBQ9HlqqERuVKn7EdisBcN8SHZjEAh-dCjAdZbmCDirucuLIi/s320/DSC02204.JPG" height="266" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5731641685953585458" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a><br />
<br />
Mam też większość biletów wstępów do muzeów, a jak zapewne wiecie, niektóre z nich potrafią być naprawdę ciekawe.<br />
Najbardziej oryginalny bilet jaki mam pochodzi z Muzeum Faberge z Baden Baden. Ma on formę banknotu. Posiada znaki wodne, wypukłe nadruki i jest bardzo elegancki. Ciekawy pomysł, taki bilet każdy chętnie zachowa. Znajdziecie go na zdjęciu poniżej.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaX-85lR0OSMg934cNwWm5-0_JbaVnJ6fxIFBNYgh9sHeJZiz5zyL7eoHdsDqn6nbOqtQ3ziMA7C8Kyx1fc7QdZNhufnJN_FncY5Mx9dZKTej9Yr1cHcsmglacwCAO3HUXn39b6eljyCku/s1600/DSC02201.JPG"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaX-85lR0OSMg934cNwWm5-0_JbaVnJ6fxIFBNYgh9sHeJZiz5zyL7eoHdsDqn6nbOqtQ3ziMA7C8Kyx1fc7QdZNhufnJN_FncY5Mx9dZKTej9Yr1cHcsmglacwCAO3HUXn39b6eljyCku/s320/DSC02201.JPG" height="266" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5731641966304866466" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a><br />
<br />
Zastanawiam się czy dużo jest takich zbieraczy jak ja? Myślę i mam nadzieję, że nie jestem w tym odosobniona. Czy też trzymacie stare czasopisma, zbieracie pocztówki i nie możecie się oprzeć by z każdego muzeum czy biura informacji turystycznej zabrać ze sobą kilka broszur?<br />
Czekam na Wasze komentarze :-)Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-67658770311305954912012-03-24T11:39:00.002-07:002012-03-24T11:51:13.601-07:00Wiosna w Polsce i Nowy Rok na BaliW pierwszym dniu wiosny na facebooku napisałam tak: <br />Wiosna to dla mnie ciepłe, jasne dni, słońce, wiatr niosący dobrą energię i radość... to tulipany i zapach hiacyntów... to czas wiosennych porządków i nowych pomysłów...Lubię wiosnę! <br />No cóż? Dzisiaj bym jeszcze dodała, że wiosna to też wstrętne wirusy grypowe, które atakują znienacka i nie pozwalają cieszyć się pierwszymi ciepłymi dniami, nie ma mowy o porządkach i jakoś trudno zebrać myśli, ale może jakoś poskładam w całość to, co chcę dzisiaj napisać.<br />Będzie o pewnym święcie na wyspie Bali. <br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL8jGJO6EHoTUHiSQRgvHyFC6gzy1DcSdGKpOH6KftjusoDgZ4zJDIPdlUdU0GY-REYz7dGDEDihSHqBGO9zsYYf_n62r6ryWoBblI69V63_dG3_agNj4lyX54pBccHTSxJVS2zIVLbdqb/s1600/DSC07244.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL8jGJO6EHoTUHiSQRgvHyFC6gzy1DcSdGKpOH6KftjusoDgZ4zJDIPdlUdU0GY-REYz7dGDEDihSHqBGO9zsYYf_n62r6ryWoBblI69V63_dG3_agNj4lyX54pBccHTSxJVS2zIVLbdqb/s320/DSC07244.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5723537764267485298" /></a><br /><br />Rozmawiałam dzisiaj z koleżanką, która tam mieszka i wspomniała mi, że wczoraj na Bali obchodzono święto Nyepi - tak zwany Dzień Ciszy, który rozpoczyna ich Nowy Rok. Już sama nazwa zabrzmiała intrygująco, a gdy się dowiedziałam, że jest to też dzień ciemności i medytacji, temat zaciekawił mnie jeszcze bardziej. <br />W tym dniu Balijczycy nie wychodzą z domów, nie wolno im też zapalać świateł, ani nawet świeczek. Nie mogą robić niczego, co by ich rozpraszało i mogłoby przeszkodzić w medytacji i refleksji. Ma to być spokojny dzień, w którym trzeba się skupić tylko na swoich przemyśleniach. Niektórzy też nie rozmawiają z nikim i poszczą w tym dniu. <br />Puste ulice, cisza, wszystko zamknięte, łącznie z lotniskiem. Co ciekawe, turyści też muszą uszanować lokalną tradycję. Nie wolno im wychodzić z hoteli, ani przebywać na plaży. <br />Podoba mi się to święto. Podoba mi się nastrój tego dnia. Przecież tak rzadko mamy możliwość pobyć sam na sam z naszymi myślami.Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-60749041410952166382012-03-04T09:05:00.011-08:002014-04-24T03:51:43.408-07:00Tajlandia, Krabi i wyspy Phi PhiI już jestem w Polsce. Szybko trzeba było powrócić do codzienności, kapryśnej pogody i do pracy. Jednak w ciągu dnia myśli często jeszcze uciekają w stronę Azji… wystarczy, że na moment je uwolnię, a już pędzą w tamtym kierunku.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhem5fPLxD_sjO63HTXpG87mrLN5X6FGJRfAkFKruxj6JzpsDGMU0T3Q6kg6re9MzV7Jkh5LyLKVw5WPXm_6oeVsq3FVgS7fm6Q1JAQ-R98-diA8JkN6-SQeahk8sWfSfSJTAmShJzkJTij/s1600/DSC00234.JPG"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhem5fPLxD_sjO63HTXpG87mrLN5X6FGJRfAkFKruxj6JzpsDGMU0T3Q6kg6re9MzV7Jkh5LyLKVw5WPXm_6oeVsq3FVgS7fm6Q1JAQ-R98-diA8JkN6-SQeahk8sWfSfSJTAmShJzkJTij/s320/DSC00234.JPG" height="266" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5716138426339148962" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a><br />
<br />
Nasz wyjazd podzielony był na dwie części. Pierwsza to totalna laba, relaks, plaża, morze i nurkowanie w Tajlandii. <br />
Dzisiaj napiszę więc parę słów o Krabi i wyspach Phi Phi w Tajlandii. <br />
Trzeba przyznać, że są one urocze. Widoki, jak z bajki, pionowe skały wyrastają z morza, woda mieni się wszystkimi najpiękniejszymi odcieniami szmaragdu i turkusu. Słońce, jak wszędzie daje radość i energię, powietrze pachnie tropikami, wokół egzotyczne kwiaty. Sądzę, że tak może wyglądać raj. W tym raju zaplanowaliśmy kilka nurkowań. <br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR-2ydzZ0psYoy2dBDmG3DhfW8Hfg_l728UYVr-Uhyb_mD5PDGQxj-L7-xNbVUk2NQgkgK_jA0AKTBAIhqHP4yY2K5chKHwr2LgcT0e0u7EvhR07T3-VNbniXzvf0AnzG3lCu45-E4ex6J/s1600/DSC00367.JPG"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR-2ydzZ0psYoy2dBDmG3DhfW8Hfg_l728UYVr-Uhyb_mD5PDGQxj-L7-xNbVUk2NQgkgK_jA0AKTBAIhqHP4yY2K5chKHwr2LgcT0e0u7EvhR07T3-VNbniXzvf0AnzG3lCu45-E4ex6J/s320/DSC00367.JPG" height="266" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5716110226525578034" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a><br />
<br />
Pierwsze zejścia pod wodę trochę nas rozczarowały. Niedaleko naszej plaży przy tzw. lokalnych wyspach widoczność była kiepska, rafa zupełnie nieciekawa, wręcz uboga, jedyną atrakcją był żółty konik morski, którego widziałam pierwszy raz na wolności, bo wcześniej tylko w akwarium, ale to się nie liczy. Niewątpliwą zaletą była też temperatura wody, około trzydziestu stopni.<br />
<br />
Przez kolejne dwa dni nurkujemy przy wyspach Phi Phi. Tworzą one Park Narodowy. Płyniemy tam ponad dwie godziny. Atmosfera na łodzi jest całkiem miła, międzynarodowe towarzystwo i wesołe rozmowy. Po drodze mijamy kolejne skały z uroczymi zatoczkami i plażami. <br />
Jedna z wysp przypomina kształtem ogromnego kurczaka, stąd zapewne jej nazwa: Chicken Island. Przepływamy też obok słynnej „Niebiańskiej Plaży”, na której w 2000 roku kręcono film z Leonardo DiCaprio, o tymże tytule. Plaża ze względu na swą urodę, jak najbardziej zasługuje na miano niebiańskiej, jednak tłumy, które ją teraz odwiedzają trochę psują jej czar.<br />
Warto było płynąć łodzią ponad dwie godziny, żeby zanurkować przy wyspach Phi Phi. Tutaj widoczność była doskonała, rafa piękna, bogata fauna i flora, ławice kolorowych rybek, żółwie, ogromne meduzy... W płytszych miejscach słońce oświetlało dno morza, uwydatniając kolory i piękno podwodnego świata. Natknęliśmy się też na żółwia i kilkanaście rekinów. Przy rekinach nie było nam do śmiechu i pomimo tego, że były to rekiny rafowe, które raczej nie atakują ludzi, to i tak adrenalina była duża.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjuEfSFg5mV-0b5cM6bqMCkNqUx8_4cho-ip0utfAzYGFu3A72KDc0ll3_UInhIGmoG2_hZWJIACh1-s0YXmJC0Va8ePe3cbsWOBi5TVU9XtpgVG4lBRGfaZ_Ox6poFGJpll9xZZa9yDI6/s1600/PICT0438.JPG"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjuEfSFg5mV-0b5cM6bqMCkNqUx8_4cho-ip0utfAzYGFu3A72KDc0ll3_UInhIGmoG2_hZWJIACh1-s0YXmJC0Va8ePe3cbsWOBi5TVU9XtpgVG4lBRGfaZ_Ox6poFGJpll9xZZa9yDI6/s320/PICT0438.JPG" height="300" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5716116081932631874" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a><br />
<br />
Ostatni dzień w Krabi spędzamy na plaży. Plaża Ao Nang jest jedną z najpopularniejszych w tym rejonie. Rano widzimy, jak liczne grupki ludzi wypływają charakterystycznymi długimi łodziami na okoliczne wyspy i mniejsze plaże. Dzięki temu na Ao Nang nie ma tłumów. Rano jest odpływ, plaża jest, więc szeroka, a morze płytkie. Siedzimy w cieniu, bo w słońcu się nie da. Kąpiel w morzu też nie daje orzeźwienia, ale wcale mi to nie przeszkadza. Lubię ciepło. <br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-CBrnhSMDSgfuekewLPIIbJB17d_mlKM-g0qANZ3E9gNzNRF4WONOzDuSi6O8Ry6W5ZoC2QhuXKpR3xqKyWFpZHQhVID0xZtOBRyhnWMeq5rLcBrVySey_-Oc2wLtyvNZBJfMrMAIOSoC/s1600/DSC00239.JPG"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-CBrnhSMDSgfuekewLPIIbJB17d_mlKM-g0qANZ3E9gNzNRF4WONOzDuSi6O8Ry6W5ZoC2QhuXKpR3xqKyWFpZHQhVID0xZtOBRyhnWMeq5rLcBrVySey_-Oc2wLtyvNZBJfMrMAIOSoC/s320/DSC00239.JPG" height="266" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5716135911736824610" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a><br />
<br />
Wieczorem siedzę na tarasie naszego domku i wsłuchuję się w dźwięki. Próbuję czytać książkę, ale nie mogę. Wolę patrzeć i słuchać. Z balkonu widzę ogromną wapienną skałę, wysokie palmy i bujną zieleń. W gęstym i ciepłym powietrzu unosi się słodki zapach kwiatów. Słychać ptaki, gekony i chyba małpy, potem rozpoczęły swój koncert cykady. Grały jak oszalałe, tak głośno, że zagłuszyły wszystko inne. Za chwilę z pobliskiego meczetu dobiegły śpiewy muezina. Siedziałam na tym tarasie i z wdzięcznością chłonęłam ciepłe, egzotyczne chwile.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh19WL5mg96aaaqNvG2MaPWMJ3UmY2YfbXxxmgA-6Ate40FiO1aow_Y_mBzzZ_DRMlkL8n-huSebPHABWAj1DuOxKb2h50hSxupDb5GeyF7SBwjXkyvdSqAjdRaUmSCWnrtQ7Ty8IrbY3CJ/s1600/DSC00231.JPG"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh19WL5mg96aaaqNvG2MaPWMJ3UmY2YfbXxxmgA-6Ate40FiO1aow_Y_mBzzZ_DRMlkL8n-huSebPHABWAj1DuOxKb2h50hSxupDb5GeyF7SBwjXkyvdSqAjdRaUmSCWnrtQ7Ty8IrbY3CJ/s320/DSC00231.JPG" height="266" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5716113184436790002" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-33438583847004603452012-02-23T23:48:00.004-08:002012-02-28T11:46:37.259-08:00Spokój nad MekongiemObiecałam wspomnienia z moich wcześniejszych wyjazdów, ale dzisiaj jest okazja do bieżącej relacji z podróży. Od dwóch tygodni jestem w Azji. Oczywiście miałam zamiar pisać posty od początku, ale na zamiarze się skończyło. W czasie podróży jest tyle atrakcji, że zawsze w końcu brakuje mi czasu na pisanie. Robię tylko krótkie notatki. Ale dzisiaj poczułam potrzebę żeby napisać o miejscu w którym właśnie jestem.<br />Z przyjemnością wyjechałam z mroźnej Polski i uciekłam zimie. Mam to czego chciałam. Słońce, niemiłosierny upał w południe, ciepłe wieczory. Za tym tęskniłam i wcale nie mam dosyć.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7vWI5E-K24NhuUWDbdhXMw5sNc4iW5d3rFX5mm35ETjf45aemCJfYib76fMriZFxiaJBziEEPhPDNzAV3a93VIPgHlx1gvlh-Evw07MFujnx7rH78dC_1D69H0DqtXO013zfmkBCKUoqI/s1600/DSC01123.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7vWI5E-K24NhuUWDbdhXMw5sNc4iW5d3rFX5mm35ETjf45aemCJfYib76fMriZFxiaJBziEEPhPDNzAV3a93VIPgHlx1gvlh-Evw07MFujnx7rH78dC_1D69H0DqtXO013zfmkBCKUoqI/s320/DSC01123.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5714273850132821490" /></a><br /><br />Siedzę właśnie nad Mekongiem w cudownym Luang Prabang w Laosie. Jest to miasto świątyń i mnichów. Luang Prabang wpisane jest na listę UNESCO i jest po prostu rewelacyjne. Urocze i spokojne. Specyficzną atmosferę miasteczka tworzy kolonialna architektura, buddyjskie świątynie, mnisi oraz nowicjusze, których jest tu ponad trzystu. Chodzą ulicami, a ich pomarańczowe szaty powiewają na wietrze i wyglądają jak motyle. Trudno się powstrzymać od robienia zdjęć. Na szczęście nie mają nic przeciwko temu. Są trochę nieśmiali, ale zawsze się uśmiechają i chętnie rozmawiają z turystami.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9BmIukmVamBH_LOJ1AtnUmPwf9vZxq47I66n438joenaD4oUU61WxSt0315AGk-REjiUYWKThRQhZ6dLkoUP8UxlxhsbjCabvVSAeUNF7l-masqdIxOVP8Dp7SYFo0v5F7mexVHO-pFH4/s1600/DSC01088.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 214px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9BmIukmVamBH_LOJ1AtnUmPwf9vZxq47I66n438joenaD4oUU61WxSt0315AGk-REjiUYWKThRQhZ6dLkoUP8UxlxhsbjCabvVSAeUNF7l-masqdIxOVP8Dp7SYFo0v5F7mexVHO-pFH4/s320/DSC01088.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5714265371987891970" /></a><br /><br />Pierwszych nowicjuszy spotkaliśmy nad brzegiem Mekongu, ten którego zaczepiliśmy miał dopiero 14 lat. Do klasztoru mogą wstąpić już od trzynastego roku życia. Większość nowicjuszy to prawie dzieci, nastolatki i każdy chłopak musi zaznać klasztornych rygorów. <br />Drugiego spotkaliśmy w przedsionku świątyni. Na murku miał rozłożone książki i coś pisał, odrabiał zadanie domowe. Miał siedemnaście lat. Lepiej mówił po angielsku. W jego klasztorze jest siedemnastu nowicjuszy i dwóch mnichów. Rozmawialiśmy chwilkę o ich życiu codziennym. Chodzą do szkoły, uczą się angielskiego, czytają nauki Buddy, sprzątają, medytują, śpiewają mantry. Obok każdej świątyni jest dla nich internat, wokół dużo zieleni i kwiatów, na sznurkach suszą się pomarańczowe szaty. Jest cicho i spokojnie. A takich świątyń w Luang Prabang jest trzydzieści trzy. Wszystkie witają odwiedzających otwartymi drzwiami i każdy może tu odnaleźć spokój duszy.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbmz38lxJZGxSalKGnIsImcUWRriNE_-iGA_RrdWaErjCo0VyBR2bIfCL77QKxUChnnAvShjm9PLDXQRjRd88EQeavsu380DComgCm7BPodCaf9WkdaEmgQYj4cFFwWUKWb4bbl3WpvC4Y/s1600/DSC01106.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbmz38lxJZGxSalKGnIsImcUWRriNE_-iGA_RrdWaErjCo0VyBR2bIfCL77QKxUChnnAvShjm9PLDXQRjRd88EQeavsu380DComgCm7BPodCaf9WkdaEmgQYj4cFFwWUKWb4bbl3WpvC4Y/s320/DSC01106.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5714266859110614258" /></a><br /> <br />W Luang Prabang czas płynie wolno, jak wody Mekongu. Ulicami jeżdżą tuk tuki, klimatyczne kafejki i restauracje otwarte są już od rana, tak samo jak stragany z owocami lub jedzeniem. Pomiędzy nimi proste drewniane laotańskie domki. Wzdłuż wszystkich uliczek, przed każdym domem stoją donice z egzotycznymi kwiatami. Tu dzieciaki biegają boso, chodzą kury, pieją koguty. Pies śpi na środku drogi, a kot leniwie przeciąga się na ławce. Ludzie są mili i uśmiechnięci. Nie widziałam, żeby ktoś się denerwował czy też mówił podniesionym głosem.<br /><br />Gdy tylko słońce zajdzie główna ulica miasteczka zostaje zamknięta dla ruchu kołowego i rozpoczyna się Nocny Targ tak zwany Night Market. Kobiety rozkładają swoje towary na ziemi. Znowu trudno powstrzymać się od fotografowania. Tu kolorowe szale, tam wyszywane torebki, orientalne lampy, srebrna biżuteria, obrazy, figurki Buddy, drewniane słonie… Trudno też powstrzymać się od zakupów. Nastrój jest cudowny, palą się lampki, z bocznych uliczek dobiegają zapachy laotańskich potraw, bo tam z kolei rozłożone są na stołach wszystkie lokalne specjały. Nawet nie wiem jak się nazywają, ale są tanie i pyszne. Je się pałeczkami, talerze często zastępują liście bananowca. <br />Za niecałe dwie godziny idę znowu na Night Market i muszę się nim nacieszyć, bo już niedługo będę go oglądała tylko na zdjęciach.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh32pXjbs_DvXLVyKTy-VvgP62sCqOBIK_z8KuJskI7MCMMTwP85eujk1QVeczBOtvKvVGrFuam02AkSrZ9jUbBzdFA_MGEOD1jPAy0OtE0Jp3Hy9AqcmR3PGnTHR_xCStAjVqEDuCAtDVc/s1600/DSC01726.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh32pXjbs_DvXLVyKTy-VvgP62sCqOBIK_z8KuJskI7MCMMTwP85eujk1QVeczBOtvKvVGrFuam02AkSrZ9jUbBzdFA_MGEOD1jPAy0OtE0Jp3Hy9AqcmR3PGnTHR_xCStAjVqEDuCAtDVc/s320/DSC01726.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5714269046088077202" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBm2vn5xO-m3gVexWYubkMjltnznG-b_QrebNK_kQr_gmgrJcBVKzlvZh-DwX3dsU8Bh-9aoVb8jDKt36xsMktfWZOvl_jm20gjjlN9exvOAufblfIJGMV-sRw7azbNciwKNF8rPua1YJ4/s1600/DSC01720.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 214px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBm2vn5xO-m3gVexWYubkMjltnznG-b_QrebNK_kQr_gmgrJcBVKzlvZh-DwX3dsU8Bh-9aoVb8jDKt36xsMktfWZOvl_jm20gjjlN9exvOAufblfIJGMV-sRw7azbNciwKNF8rPua1YJ4/s320/DSC01720.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5714270202708690274" /></a>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-80058757750307002702012-02-05T08:49:00.000-08:002014-04-24T03:50:41.881-07:00Święta bazylia to Królowa Ziół.Tulsi czyli Holy Basil zwana świętą bazylią lub azjatycką bazylią jest bardzo popularna w Indiach. <br />
Znanych jest kilka jej odmian: Rama Tulsi, mniej powszechna to Kriszna Tulsi i najrzadsza Vana Tulsi. Dla Hindusów to jedna z najświętszych roślin, czczona jako bogini –Tulasi Dewi (była ona towarzyszką Wisznu). Uprawiana jest w świątynnych ogrodach i w domach.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMNAUQAYBtybn7nlVsJRzz3hcc7216VyeFHYaK14L-rOtqofJSW9B1UTe7pyhDXQHIgZWR2FEZ0Jd3oeoMQQisYWK98PclqHqToxbCQtefZUiF30b-rLBaSI_WxiQ1DQyoQrPoF8zsGcKv/s1600/160px-Ocimum_tenuiflorum.jpg"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMNAUQAYBtybn7nlVsJRzz3hcc7216VyeFHYaK14L-rOtqofJSW9B1UTe7pyhDXQHIgZWR2FEZ0Jd3oeoMQQisYWK98PclqHqToxbCQtefZUiF30b-rLBaSI_WxiQ1DQyoQrPoF8zsGcKv/s320/160px-Ocimum_tenuiflorum.jpg" height="400" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5705697860321707970" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="323" /></a><br />
<br />
Hindusi uważają, że codziennie powinno się zjeść przynajmniej jeden liść świętej bazylii, ze względów religijnych, zdrowotnych i po to by odpędzić demony.<br />
Ceniona jest w indyjskiej medycynie ludowej już od tysiącleci. Ma dobroczynny wpływ na organizm, zwiększa odporność, działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie, eliminuje toksyny, uspokaja, wpływa korzystnie na układ trawienny. To po prostu uzdrawiający balsam dla ciała, ducha i umysłu. Nic tylko jeść bazylię. Ja akurat piję. Herbatę ze świętej bazylii. <br />
Kiedyś dostałam od znajomego z Kalkuty dwie herbaty bazyliowe: Tulsi Ginger czyli bazyliową z dodatkiem imbiru i Tulsi Chai Masala – mieszankę herbaty Assam, świętej bazylii i korzennych przypraw. <br />
Obie są przepyszne i uwielbiam ich egzotyczny aromat. Święta bazylia ma bardzo przyjemny smak i pachnie podobnie jak goździki. W takie mroźne zimowe dni herbaty te rewelacyjnie rozgrzewają, poprawiają nastrój i pozwalają myślom powędrować w stronę Azji. <br />
Podobno można je też przyrządzać na zimno z kostkami lodu, jako Ice Tea. Takiej jeszcze nie próbowałam i na razie raczej nie spróbuję. Na pewno nie dzisiaj. Może kiedyś w jakiś letni upalny dzień.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcuQbsj1r6YBSd5AfuUn_Wf8FdIeIyMjj6MPYLaMBsrp2XL9bfR90xRMW716bkh0lhiUl9SKR3hgLZ_LoIznXU1YEN-pehjAOmvuLKHaSj3raS2Gcdc8IrO8sqRC1Ei25ilxpFBrLRbFfW/s1600/DSC00006.JPG"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcuQbsj1r6YBSd5AfuUn_Wf8FdIeIyMjj6MPYLaMBsrp2XL9bfR90xRMW716bkh0lhiUl9SKR3hgLZ_LoIznXU1YEN-pehjAOmvuLKHaSj3raS2Gcdc8IrO8sqRC1Ei25ilxpFBrLRbFfW/s320/DSC00006.JPG" height="266" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5705695831797923042" style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center;" width="400" /></a>Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-72702381143257831902012-01-29T07:33:00.000-08:002012-01-29T08:05:49.859-08:00Podróże to taki wdzięczny temat.Każdy je przecież lubi i o nich marzy. O podróżach chętnie się rozmawia i o podróżach wszyscy teraz piszą. <br />Wyjazd za granicę nie jest już dzisiaj jakąś wielką ekstrawagancją ani przywilejem tylko dla wybrańców. Sami wiecie, po co jeździmy: żeby odpocząć z dala od domu, wędrować nowymi szlakami, odwiedzać fascynujące miejsca, poznawać ludzi... pracować... A potem opowiadamy o naszych przeżyciach. Chyba dobrze, że jest w nas chęć dzielenia się "nowym" i tym, co nas zachwyciło i na szczęście każdy robi to inaczej. Każdy idzie inną ścieżką, zauważa inne detale, spotyka innych ludzi. Każdy opisuje to na swój sposób i w swoim stylu. Dlatego, ile by nie było tych relacji, zawsze będą się one różniły. Pozwolą spojrzeć na świat z innej, bo nie z naszej perspektywy. <br />W internecie czytam blogi podróżnicze, artykuły i relacje z różnych stron świata. Czytam książki opisujące te same miejsca, a każda jest przecież inną przygodą. Nie mam dosyć<br />Zastanawiam się nawet czasem, czy kiedyś literatura podróżnicza mi się znudzi? Sama nie wiem, ale jak na razie, jestem od niej uzależniona. Wciąż czytam – najwięcej o Azji, bo moim ulubionym kierunkiem jest właśnie Azja i chociaż od dziecka fascynowała mnie kultura Ameryki Południowej, cywilizacje Majów i Azteków, to los jednak skierował mnie najpierw w stronę Azji. Może dobrze, że tak się stało, bo była to miłość od pierwszego wejrzenia - ten kolorowy i różnorodny kontynent mnie urzekł. Pierwsze były Indie, potem Tajlandia, Kambodża, Indonezja, jeszcze raz Indie, a ostatnio Malezja i Singapur. <br />Lubię też naszą Europę. Jest teraz tak łatwo dostępna, bliska. Pociągają mnie europejskie stolice i maleńkie miasteczka, architektura, zamki, katedry i klasztory. <br />Nie pisałam wcześniej bloga i teraz żałuję, że nie opisywałam swoich wrażeń na bieżąco. Mam różne pamiątki, zdjęcia, mam też luźne zapiski i notatki. Wykorzystam je i będę od czasu do czasu zamieszczała tutaj relacje z moich wcześniejszych podróży. Niech Kufer Podróżnika się zapełnia:-)<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAtq8AwPITuHj2oszNxScOcg5tVVaaQqbshqxVhYAFK6Jl_lR2IYQK9NLoibmbRw8ttaMYacDtgPzlXQVhS085GHKhl_ziLHnBzz1MdvN6xJj75s9f7lriOUnQ5HMeg1d1Y6ugzzx6NkAM/s1600/J-157-0004_500.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAtq8AwPITuHj2oszNxScOcg5tVVaaQqbshqxVhYAFK6Jl_lR2IYQK9NLoibmbRw8ttaMYacDtgPzlXQVhS085GHKhl_ziLHnBzz1MdvN6xJj75s9f7lriOUnQ5HMeg1d1Y6ugzzx6NkAM/s320/J-157-0004_500.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5703085485769115346" /></a>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-81392055542446622292012-01-23T05:19:00.000-08:002012-01-23T11:11:27.146-08:00Rok Wodnego Smoka wróży pomyślność !Dzisiaj pierwszy dzień Chińskiego Nowego Roku. Jest to jedno z najważniejszych świąt chińskich, rozpoczyna także trwający piętnaście dni Festiwal Wiosny. Chińczycy zamykają stare sprawy, rozpoczynają nowe, widać entuzjazm i radość, a w powietrzu unosi się jakaś taka dobra, pozytywna energia.<br /><br />W zeszłym roku podczas tego święta byliśmy akurat w Malezji i nie mogłam sobie odmówić wizyty w China Town. <br />Dzielnica, która zazwyczaj tętni życiem była niemalże wyludniona. China Town jest przecież zawsze gwarne, zatłoczone i głośne, trzeba przeciskać się przez tłumy ludzi zgromadzonych przy straganach, co krok rozbrzmiewa jakaś inna muzyka, która zlewa się w jedno jazgoczące brzmienie, rozchodzą się zapachy chińskich przekąsek i potraw. <br />W tych dniach w mieście było jednak spokojnie, Chińczycy wyjechali do swoich rodzin, a my chyba w sumie skorzystaliśmy na tym. Bez przepychania, bez zgiełku spacerowaliśmy ulicami China Town w Kuala Lumpur. <br />Ulice oczywiście tonęły w czerwieni i złocie, bo czerwień chroni, symbolizuje szczęście, przynosi fortunę. Czerwone papierowe lampiony rozwieszone nad ulicami, w oknach i w drzwiach domów za dnia wyglądały trochę kiczowato, ale o zmierzchu oświetlały budynki ciepłym, łagodnym światłem. Drzewka bambusowe ozdobione czerwonymi kartkami z życzeniami, wstęgi i frędzle uzupelnialy dekorację.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwbCcCAZzUATMD-67ulifhGEqLVVF73fbyIleNnhDXfB5xWMXO0-USj1b5_U_vHDGdOlgQ_e_WPq8QbDmkw-ENiWOENtxOs5OSwAqq-YI3H1kURgKgKEK-5wxYY-EiW9TnOxjtmcYLiI89/s1600/DSC01318.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwbCcCAZzUATMD-67ulifhGEqLVVF73fbyIleNnhDXfB5xWMXO0-USj1b5_U_vHDGdOlgQ_e_WPq8QbDmkw-ENiWOENtxOs5OSwAqq-YI3H1kURgKgKEK-5wxYY-EiW9TnOxjtmcYLiI89/s320/DSC01318.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5700906850096833858" /></a><br /><br />W wielu miejscach wisiały symbole wiosny, powodzenia i bogactwa przywołujące fortunę. W tłumaczeniu brzmią one mniej więcej tak: „Szczęście przybyło”, „Niech pieniądze i bogactwa napływają”. Pieniądz, fortuna, powodzenie - o to troszczą się Chińczycy gdy witają Nowy Rok i życzą sobie wzajemnie: „Obyś był bogaty”.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPrjLTQYR3SUIYfYFBmWeOQvO_hN9BZF3g5Ykqj7rx6LhIRUtdQgEt-IgbxEdSRgWJHeREnjSWVM6YUBanSVcKLN8mjFCDWbnRkD6J5tomD41s48bGo6wKZ_EXw_H5hgI6xyDMBGGtssmm/s1600/DSC01777.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPrjLTQYR3SUIYfYFBmWeOQvO_hN9BZF3g5Ykqj7rx6LhIRUtdQgEt-IgbxEdSRgWJHeREnjSWVM6YUBanSVcKLN8mjFCDWbnRkD6J5tomD41s48bGo6wKZ_EXw_H5hgI6xyDMBGGtssmm/s320/DSC01777.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5700849006545877842" /></a><br /><br />Modlą się też o wszelką pomyślność i szczęście w świątyniach. Przechodząc obok jednej z nich poczuliśmy zapach palonych kadzidełek, gdy weszliśmy do środka dym aż szczypał w oczy, niewielkie pomieszczenie było zadymione. Obserwowałam ludzi, jak się modlą, jakie rytuały wykonują. Zapalali kadzidełka i trzymając je w złożonych do modlitwy dłoniach lekko skłaniali się, klękali, zamykali oczy, medytowali w skupieniu. Atmosfera była mistyczna i uduchowiona. Potem wrzucali do skrzynki pieniądze, brali jakieś żółte karteczki z chińskimi znakami - niestety nie udało mi się dowiedzieć, co na nich było napisane, chociaż kusiło mnie bardzo, żeby zapytać, nie zdobyłam się jednak na to. W takiej chwili, w świątyni, po prostu nie wypadało.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKFiGPARu-t5BJPMgzSCLUUyLEY5Nnma4sJrXiwauK6GHViBa3Q43s3Qiu8-bueuBH6NkUdt2uwUvpB7sSoymP70M_Ov_-4HBAJqYq-vXsn_Pwzai_okNW7_oFZXQfs5c_IYrwMfLHurid/s1600/DSC01778.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKFiGPARu-t5BJPMgzSCLUUyLEY5Nnma4sJrXiwauK6GHViBa3Q43s3Qiu8-bueuBH6NkUdt2uwUvpB7sSoymP70M_Ov_-4HBAJqYq-vXsn_Pwzai_okNW7_oFZXQfs5c_IYrwMfLHurid/s320/DSC01778.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5700850663053169842" /></a><br /><br />Rozpoczął się właśnie Rok Wodnego Smoka, a smok ten dobrze wróży. Jest dostojny silny, odważny i postępowy, w dodatku jest też sprawiedliwy, szlachetny i przyjaźnie nastawiony do ludzi, daje to ponoć nadzieję na dobry rok, korzystny dla nowych przedsięwzięć, rozwój i zażegnanie światowego kryzysu.Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-75942285634995025382011-11-08T03:31:00.000-08:002012-01-23T09:51:18.176-08:00„Nie myśl, że książki znikną” Umberto EcoTaka myśl nawet nigdy nie przyszła mi do głowy. Nie obawiam się o to wcale, a po odwiedzeniu w sobotę i niedzielę Targów Książki w Krakowie mam, co do tego pewność.<br />Takich tłumów ludzi, tłoku i kolejek, najpierw po bilety, później po autografy ulubionych autorów już naprawdę dawno nie widziałam. Tysiące czytelników odwiedziło w ciągu kilku dni te targi. To chyba najlepszy dowód na to, że kochamy książki, że czytamy, że ich potrzebujemy. <br />Bardzo lubię atmosferę tych targów i spotkania z pisarzami. W tym roku było kilka ciekawych osób. Mnie interesowali przede wszystkim podróżnicy, dziennikarze, pasjonaci, ci którzy podróżują i o tychże podróżach piszą. Było ich wielu więc wędrowałam od stoiska do stoiska, od autora do autora. Byy zdjęcia autografy i rozmowy.<br /><br />A teraz krótkie podsumowanie czyli: kto, gdzie i z jaką książką?<br /><br /><strong>Mieczysław Bieniek </strong>– na stoisku Sklep Podróżnika, Wydawnictwo Annapurna podpisywał swoją nową książkę „Z Hajerem na kraj Indii”. Jak na prawdziwego hajera przystało wystąpił w galowym stroju górniczym i miło gawędził z czytelnikami. Widać, że jest to człowiek serdeczny, otwarty i bezpośredni, co na pewno było pomocne w czasie jego wojaży. Teraz planuje podróż do Afryki, bo tak mu serce podpowiada, a trzeba przecież iść za jego głosem.<br /><br /><strong>Wojciech Cejrowski</strong> –to barwna osobowość i zawsze przyciąga duże rzesze czytelników. Poświęcił swoim fanom całą sobotę. Dzięki temu nie tworzyły się przy tym stoisku długie kolejki i bez problemu można było podejść, porozmawiać i otrzymać autograf.<br /><br /><strong>Elżbieta Dzikowska</strong> – jak zawsze uśmiechnięta i serdeczna spotykała się z czytelnikami przez dwa dni. Dużą popularnością cieszyła się cała seria przewodników po Polsce „Groch i kapusta”. Do Pani Elżbiety podeszłam, żeby podziękować za udzielenie wywiadu, który niedawno został opublikowany na stronie Kufer Podróżnika w dziale czytelnia. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał, a ma ochotę to podaję linka: <a href="http://www.kuferpodroznika.pl/czytelnia/7-aktualnoci-sklepy-internetowe-oprogramowanie/54-wywiad-z-elzbieta-dzikowska.html">Wywiad z Elżbietą Dzikowską.</a><br /><br /><strong>Piotr Kraśko</strong> – na stoisku National Geographic podpisywał książeczki z serii: „Świat według reportera”. Nie czytałam jeszcze żadnej z nich więc trudno mi cokolwiek o nich pisać.<br /><br /><strong>Jarosław Kret</strong>- promował podczas targów swoją nową książkę: „Mój Egipt”. W zeszłym roku przeczytałam „Moje Indie” z dwóch powodów. Z ciekawości, jak Kret pisze i dlatego, że czytam wszystko na temat Azji. Ani nie skrytykuję, ani nie pochwalę. Po prostu przeciętna książka, która mnie akurat nie powaliła na kolana. Na razie po „Mój Egipt” nie sięgam. Na chwilę obecną to nie moje klimaty.<br /> <br /><strong>Marcin Meller i Anna Dziewit-Meller</strong> -dziennikarze i autorzy książki „Gaumardżos. Opowieści z Gruzji”. Najpierw na stoisku „Weltbild” dawny „Świat Książki” spotkali się z czytelnikami, a potem w sali seminaryjnej opowiadali miedzy innymi o tym, co ich skłoniło do jej napisania.<br /> <br /><strong>Barbara Meder</strong> – czyli podróżująca babcia, jak sama siebie określa w tytułach swoich książek: „Babcia w Afryce” i „Babcia w Pustyni i w Puszczy”. Polka mieszkająca obecnie w Australii. Podróżuje już od wielu lat, ale dopiero na wcześniejszej emeryturze znalazła czas, by pisać. Do tej pory opisała swoją podróż po krajach Afryki, teraz będzie pisała książkę o Australii, bo domagają się tego czytelnicy.<br /><br /><strong>Tomek Michniewicz</strong> – podpisywał swoją książkę „Gorączka. W świecie poszukiwaczy skarbów” . Promował też akcję ratowania nosorożców z rezerwatu Imre w Afryce. W kolejną podróż uda się właśnie do Afryki, ale jego ulubionym kontynentem pozostaje Azja.<br /><br /><strong>Beata Pawlikowska</strong> – Tej pani przedstawiać chyba nie trzeba. Do Beaty była w sobotę bardzo długa kolejka i stoisko National Geographic było oblegane przez miłośników podróży. Jedni chcieli autograf, innym zależało na rozmowie, jeszcze innym na zrobieniu zdjęcia…<br /><br />Zauważyłam, że wiele osób zbierało autografy i wpisy nie tylko do książek, ale też do specjalnych zeszytów i prosiły o podpis na zdjęciu. Niektórzy mieli po prostu zdjęcie wydrukowane z komputera. Łowcom autografów wystarcza chyba sam podpis, ale wydaje mi się, że miło jest, jeśli oprócz tego autor napisze jakąś dedykację, jedno zdanie od siebie, wtedy taki wpis ma jakąś wartość emocjonalną.<br /><br />I na koniec jeden zasłyszany przeze mnie dialog:<br />Bardzo podekscytowana dziewczynka podbiega do mamy:<br />-Mamo, mamo, mam autograf !!!<br />-A czyj?<br />-Nie wiem. Jakiegoś pana.<br /><br />Pozostawiam bez komentarza :-)Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5424434864007586361.post-31316941289334536912011-10-21T07:01:00.000-07:002012-01-23T09:52:52.625-08:00Początek...Blog ten będzie uzupełnieniem i rozwinięciem postów z facebooka z tej oto strony: <a href="https://www.facebook.com/pages/Kufer-Podróżnika/153630218005143?ref=ts">https://www.facebook.com/pages/Kufer-Podróżnika/153630218005143?ref=ts.</a><br />Na facebooku trzeba pisać krótko, potem temat szybko ucieka, a tutaj będę mogła się rozpisać.... Niektóre tematy i myśli naprawdę trudno zmieścić w dwóch, trzech zdaniach, a mi jest ich szkoda, że giną gdzieś w sieci.<br />Kto woli krótko i zwięźle będzie czytał na facebooku, a jeśli kogoś temat zainteresuje będzie mógł poczytać tutaj. A o czym? A o podróżach, książkach i marzeniach tak najogólniej rzecz ujmując, bo przecież, gdzieś tam, pomiędzy podróżami, książkami i marzeniami przeplata się codzienność.Unknownnoreply@blogger.com0